fot.zaamotana

fot.zaamotana

wtorek, 30 września 2014

"Miłość"

Kocham go , mimo ,że często nie potrafię mu tego pokazać. Jest dla mnie cały światem , jest częścią mojego życia, nie potrafię już bez niego żyć. Nie wyobrażam sobie bez niego żyć. Zastępuje mi wszystko i wszystkich. Kiedy go widzę bez względu na to jak jest źle to mimo wszystko mam uśmiech na twarzy. Kiedy staje naprzeciwko mnie i wita mnie namiętnym pocałunkiem. Uwielbiam zaczynać dzień od wiadomości ‘ Dzień dobry skarbie  , kocham cię’ . Wtedy wszystko przestaje być ważne , i staje się ważny tylko on.
Kiedy budzę się rano, nie planuje już dnia sama, jestem uzależniona od niego , ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jestem szczęśliwa kiedy mogę robić coś z nim. Uwielbiam z nim nie robić nic i mieć wszystko gdzieś tuląc się do niego i powoli zasypiając. Uwielbiam chodzić z nim do kina, palić papierosa, po prostu być z nim, wszędzie gdzie tylko się da i można.
 Każde spotkanie z nim jest dla mnie randką, każdy pocałunek jest pierwszym.
Kocham kiedy tak słodko się na mnie złości , na chwile, bo zaraz mu przechodzi i całuje mnie. Kocham jego zapach , jego głupawki , jego poważne miny kiedy nad czymś myśli i ten jego romantyzm, który często niszczymy jakimś komentarzem. Uwielbiam kiedy przynosi mi kwiatki , tak bez powodu, kiedy przy mnie zasypia. Uwielbiam to kiedy przygryza wargę dotykając przy tym mojego ciała. Kocham, uwielbiam , ubóstwiam go całego.
Czasami tylko za bardzo go ranie. Czasami wydaje mi się ,że to wszystko nieprawda, że to zaraz się skończy. Chyba tak jest przez to co przeszłam. Jakich facetów spotykałam wcześniej i jak bardzo mieszałam sobie w życiu . Czasami się boje i moje zachowanie to reakcja obronna na to co jest. Bo wiem ,że to wszystko jest poważne, dojrzałe i prawdziwe. A ja nauczyłam się , przywykłam do czegoś jest dobre , ale chwilowe i ulotne.
I wiem ,że dzięki niemu się zmieniam , zmieniają się moje wartości i zasady. Nie myślę już tylko o sobie, ale myślę za  siebie i za niego.
To jest chyba miłość , kiedy ważniejsze jest nie twoje szczęście , ale szczęście tej drugiej strony. I nawet kiedy wiesz, że nie chcesz ci się czegoś robić, gdzieś iść, to poświęcasz się , bo wiesz, że to daje szczęście tej drugiej osobie. Tak już po prostu jest.
Kocham go bez względu na wszystko. Bez względu na to czy jest dobrze , czy źle. Bo dobre momenty dają nam szczęście , a złe dają na siłę. I będę walczyła o to zawsze, nie poddam się. Za dużo uczuć w to włożyłam żeby  tak po prostu to zostawić.

poniedziałek, 29 września 2014

"Gdy zamykasz oczy..." część druga

Nie mogłam zasnąć. Leżałam i zastanawiałam się co zrobię jak on się obudzi , co powiem, jak się zachowam. Co on powiem i jak to wszystko się skończy. Czas minął mi zadziwiająco szybko. Zapomniałam nawet  , że rodzice znajdują się w pokoju obok i powinnam jak najszybciej obudzić go i kazać mu wyjść. Na dworze robiło się coraz jaśniej. Przez jakiś czas słyszałam mamę, która krążyła po domu. Potem wyszła do pracy , a zaraz za nią tata. Czułam ulgę, bo żadne z nich nie weszło do mojego pokoju.
- Hej maleńka – usłyszałam
- Cześć- odpowiedziałam mu niepewnie
- Przepraszam , że ..
Nie pozwoliłam mu dokończyć
- Spoko , nic się nie stało. Zastanawia mnie tylko po co przyszedłeś ? Pomijając to ,że byłeś pijany. – powiedziałam to jednym tchem
- Nie wiem dlaczego, trudno mi powiedzieć. Tęskniłem , dawno się nie odzywałem.
- A , że byłeś pijany przyszło ci to z łatwością – czułam ,że robię się zła.
Nagle poczułam go obok siebie. Usiadł na łóżku.  Spojrzał na mnie.
- Co tak się gapisz ? – wycedziłam
- Może i tak jest, ale ja na serio za Tobą tęskniłem. Naprawdę.
Nie odpowiedziałam mu nic. Chwile jeszcze siedzieliśmy w milczeniu. Potem oboje zmieniliśmy temat i zaczęliśmy rozmawiać o czymś innym. Żadne z nas nie wracało do tego co było, nie poruszało tego tematu. Tak było wygodniej, mnie i jemu .
Nagle on przytulił mnie.  Byłam zaskoczona .
Spojrzałam na niego. A potem pocałowałam go. Nie wiem czemu to zrobiłam. Znałam te już jego pocałunki , wiedziałam jak one smakują. Ten nie różnił się od poprzednich, był wyjątkowy jak tamte wcześniejsze. Nadal wywoływał we mnie podniecenie. Moje ciało przeszedł dreszcz.
- Co to było ? – zapytał zaszokowany
- Czy to ważne ? Po prostu musiałam to zrobić.
Przytulił mnie mocno do siebie. Na mojej twarzy w tym momencie pojawił się uśmiech. Byłam szczęśliwa, mimo ,że wiedziałam ,że to skończy się jak zawsze. Spodziewałam się tego , że kiedy zatrzaśnie drzwi za sobą miedzy nami nie będzie już nic.
- Co byś powiedziała gdybyśmy spróbowali ? –usłyszałam nagle
- Słucham ? – byłam w szoku
- No co byś powiedziała gdybyśmy spróbowali być razem? Nic nie tracimy,  a przecież możemy zyskać ? – spojrzał na mnie
Nie wierzyłam w to co się działo . To było jak jakiś sen , z którego miałam się zaraz obudzić. To wyglądało jak jakaś fata Morgana. Nie istniejąca rzeczywistość.
- Tak , zgadzam się . – odpowiedziałam nie zastanawiając się
Potem ubrał się i poszedł do domu zostawiając jeszcze na moich ustach namiętny pocałunek.
- Zadzwonię  jak będę w domu – powiedział do mnie jeszcze
Nigdy już nie zadzwonił, nigdy już się nie odezwał. Wróciła jedynie szara rzeczywistość i codzienność.

Pewnie zastanawiasz się dlaczego. Dlatego ,że to nigdy się nie wydarzyło. To tak naprawdę nigdy nie miało miejsca. I to nawet nie był wytwór mojej wyobraźni . Chociaż nie , może był, ale ta cała historia zaczęła się wtedy kiedy zamknęłam oczy. Od tego czasu nie miałam kontroli nad tym co się dzieje. 

sobota, 27 września 2014

"Gdy zamykasz oczy..." część pierwsza

Była późna noc . Leżałam już w łóżku, nie mogłam zasnąć.  W domu panowała głucha cisza, rodzice już spali. Czekałam aż mój organizm podda się i w końcu zasnę. Czułam jak moje powieki robią się coraz cięższe. A moje ciało coraz słabsze.
Nagle usłyszałam mocne pukanie do drzwi. Było to wręcz  walanie. Nie zastanawiałam  się długo. Szybko zerwałam się z łóżka, podeszłam do drzwi, prawie biegłam i pociągnęłam za klamkę. Na korytarzu stał on.  Kiedy go zobaczyłam nie wierzyłam własnym oczom.
- Hej maleńka ! – krzyknął
Był kompletnie pijany. Ledwie trzymał się na nogach.
- Co ty tu robisz ? – wydukałam
- Przyszedłem do Ciebie , wiesz ? – odpowiedział pijackim głosem
- Po co ?
- Stęskniłem się za Tobą i chciałem Cię zobaczyć.
Słowa, które wypowiadał nie były wyraźne.
- Wejdź – otworzyłam drzwi szerzej .
Nie chciałam obudzić rodziców. Stwierdziłam, że rano im to wszystko wytłumaczę. Chyba, że on rano zanim wstaną po prostu sobie pójdzie. Wszedł do środka.  Czemu pozwoliłam mu wejść  ? Nie mogłam go zostawić w takim stanie. Ledwo stał na nogach , bałam się , że zrobi coś głupiego .
- Jesteś najcudowniejsza kobietą na świecie , wiesz ? – dukał coś
- Tak wiem – chociaż w mojej odpowiedz nie było wiary w to co mówię
Złapałam go pod ramie i zaprowadziłam  go do mojego pokoju. Położyłam go na łóżku.  Pod głowę wsadziłam mu poduszkę i przykryłam kocem.  Sama ułożyłam się na łóżku obok niego. On zasnął natychmiast, ja leżałam patrząc na niego. Z każdą chwila przypominałam sobie wszystko co nas łączyło. To co było między nami wcześniej, a właściwie to czego nie było. 
A teraz ? Leżał tak po prostu na ziemi w moim pokoju.  Cała ta sytuacja była dziwna. Wszystko to działo się tak szybko .  Nie wiedziałam po co przyszedł. Miałam nadzieje ,że dowiem się tego jak tylko wstanie.

piątek, 26 września 2014

"Papieros" część druga

Śmieszne, myślenie dziecka , dziewczynki , która chce być księżniczką i mieć księcia z bajki. 
Ale na pewnym etapie swojego życia wiesz ,że ten książę byłby czymś co dawało by ci tę odrobinę szczęścia, którego ci brakuje. Może i tak są rzeczy ważniejsze ; takie jak kariera, pieniądze. Ale mówią ‘ Pieniądze szczęścia nie dają.’ I co z tego jeśli masz ich dużo , skoro po powrocie do domu nie masz się do kogo przytulić, powiedzieć ‘Kocham cię’ i opowiedzieć co wydarzyło się tego dnia.


Tak, można bez tego żyć kiedy masz wspaniałą rodzinę i przyjaciół , ale.. Właśnie zawsze jest to, ale..
Ja chciałabym dawać szczęście drugiej osobie , widzieć jej uśmiech. Uśmiech,  kiedy mnie widzi , kiedy jestem przy niej. Chciałabym pewnego dnia obudzić się i widzieć twarz osoby , którą kocham bez względu na wszystko.  Chciałabym iść ulicą trzymać go za rękę i być pewną tego ,że to będzie trwało ,że to się nie skończy, że jestem bezpieczna .
Chciałabym zwyczajnie kogoś kochać, ale tak na pewno. Chciałabym obudzić się pewnego dnia i być pewną, tak kocham go.
A co z papierosami ? Chciałabym dostać na nie zakaz, tak na długi czas.

czwartek, 25 września 2014

"Papieros" część pierwsza

Zaczęłam palić, bo on mnie tego nauczył. To on pokazał mi jak smakuje nikotyna , pokazał mi to uczucie kiedy wypuszczasz dym nikotynowy z ust.  Pokazał mi co czuje człowiek kiedy zapali papierosa przeżytym przed chwilą doskonałym orgaźmie. Pokazał mi uczucia, których wcześniej nie czułam, były mi obojętne.
Ale pewnego dnia odszedł, a papierosy zostały. Tak zostały. Były ze mną i są nadal. Dlaczego ? Wcześniej palenie dawało mi siłę , zostawiało we mnie wspomnienia , nie pozwalało zapomnieć. Kiedy

wypuszczałam z ust dym , czułam się wolna, ale jednocześnie pełna wspomnień i chwil , które dawały mi tyle szczęścia. Jednak pewnego dnia one zniknęły, a dym stał się wolnością. Kiedy znajdował się na zewnątrz czułam ,że wypuszczam z siebie to wszystko i zostawiam to gdzieś za sobą, daleko w tyle.
Jednak pewnego dnia nie czułam już nic, papierosy stały się nałogiem, od którego momentami nie potrafię się uwolnić. Palę i palę, ale nic z tego nie wynika.
Czasami mam tego dość i chciałabym mieć kogoś kto mi tego zabroni. Kto pewnego dnia wyrwie mi z ust tą truciznę i zabierze całe opakowanie, w której ona się znajduje. Kto zabroni mi trzymania papierosa w rękach. Czemu sama sobie tego nie zabronię ? Przecież to proste wystarczy tylko chcieć. A jednak.
Sama nie potrafię. Nie widzę motywacji ,  celu. 
Rodzina ? Przyjaciele? Tak to dużo , ale jednak nie to czego bym chciała. Czegoś mi brakuje. Kiedy wracam do domu, przekręcam klucz, przekraczam próg , w  mieszkaniu panuje cisza. Wtedy jedynym moim celem jest wyjście na balkon i odpalenie papierosa. Mam wtedy chwile dla siebie. Chwile kiedy mogę pomyśleć, zatrzymać się.
Ale kiedy zaciągam się ostatni raz, gaszę go, wyrzucam i znowu wchodzę do mieszkania.. W nim nadal panuje głucha cisza. Nie ma nikogo.
I wtedy po raz kolejny pojawia się pytanie ‘ Gdzie jest ten, który powinien tu być ze mną, przyjść, przytulić mnie i dać trochę , odrobinę szczęścia ? Gdzie on jest ? Może gdzieś się zagubił, pomylił drogę ? ‘