fot.zaamotana

fot.zaamotana

wtorek, 31 marca 2015

'"Zaspokoję Cię mała.. " część pierwsza

Kiedy się z nim spotkałam sądziłam ,że coś się zmieni. Sądziłam ,że miedzy mną, a nim się poprawi i ,że uda się naprawić to co spieprzyłam. Myślałam ,że on dorósł i dojrzał do pewnych spraw.  Okazało się jednak ,że byłam  tylko dla niego opcją, alternatywą w momencie kiedy masturbacja mu już nie wystarczała. Służyłam mu do zaspokojenia seksualnego. Wiedziałam o tym, ale kiedy był miły i czuły łapałam się na tym, bo miałam nadzieje ,że się zmienił i dorósł.
Zaczęliśmy się spotykać. Widziałam  się z nim codziennie, po kilka godzin. Każdego dnia
- Tak myślę, że tak- odpowiedział patrząc na mnie – a poza tym mówiłem ci kiedyś ,że nigdy cię nie zostawię.
Tak, fakt. Powiedział tak kiedyś, ale zawsze mnie zostawiał. Zawsze też wracał. Odzywał się, a właściwie przypominał sobie o mnie po jakimś czasie. A ja jak ta głupia idiotka zawsze wierzyłam w jego słowa, przeprosiny i wybaczałam mu.
Tamtego dnia też mu uwierzyłam. Mimo ,że coś w środku mówiło mi – ty głupia , nie wierz mu, on po raz kolejny Tobą manipuluje i oczekuje tylko jednego , twojego ciała. Tylko problem polegał na tym ,że ja też tego oczekiwałam. Pragnęłam go jak nikogo innego. Poznałam po nim wielu facetów, ale żaden, jeśli chodzi o fizyczność nie dawała mi tego co on. Każdemu coś brakowało. Jeden był zbyt delikatny, drugi za mało namiętny , a kolejny pchał mi  język do gardła  już po sekundzie.
Moje ciało domagało się czegoś innego, ale nie potrafiło określić czego. Chociaż ja wiedziałam , podświadomie wiedziałam ,że jego pragnę.
I kiedy dochodziło do momentu kiedy mogłam go mieć wykorzystywałam to. Wiedziałam , przyzwyczaiłam się już po jakimś czasie ,że relacja z nim nie ma sensu i ,że zawsze kończy się tak samo.
- Mogę cię o coś zapytać ? – wycedziłam kiedy leżeliśmy u mnie , przytulając się.
- Możesz.
- Co jest między nami ? – spojrzałam na niego czekając na odpowiedź.
- A co ma być  ? Spotykamy się i jest dobrze jak jest.
- Ale może być jeszcze lepiej , wiesz o tym prawda ?
- Ale po co ma być jeszcze lepiej , skoro tak jest dobrze ?
Dupek. Pomyślałam wtedy. Ale moje ciało wiedziało swoje, musiało go mieć, beż względu na konsekwencje. Ono nie myślało wtedy racjonalnie, było głodne i spragnione.
- No w sumie tak – odpowiedziałam mu i zaczęłam się śmiać
- Czemu się śmiejesz ? – był lekko zdziwiony
- Nie wiem , po prostu – spojrzałam na niego , a moje ręka wylądowała na jego twarzy . Trzymałam ją tam przez chwile , jakby mi ktoś ją przyklei patrząc mu jednocześnie w oczy .
Wtedy poczułam jak mnie całuje. Jak namiętnie szuka swoimi ustami moich ust
- Co to było ? – zapytałam zaskoczona , ale zadowolona
- Pocałunek, tak mi się przynajmniej wydaje.
Tamtego dnia był u mnie do późna , większość czasu całowaliśmy się , leżąc w łóżku. Jego usta wypełniały moje, namiętnie dotykał moich warg. Jego język zgrabnie splatał się z moim. Dając mojemu ciału ochotę i pragnienie na coś więcej.

zbliżaliśmy się do siebie.
- Nie sądzisz ,że zawsze będziesz w moim życiu ? – zapytałam, kiedy siedzieliśmy na ławce w jakimś parku.
Kolejnego dnia też przyszedł. 

Przywitał mnie soczystym pocałunkiem. Jego usta były spragnione, a ja wiedziałam ,że potrzebuje jego ciała

piątek, 27 marca 2015

"Pocałunek na pożegnanie" część czwarta

- Odpowiesz mi coś? – zapytał niepewnym głosem.
- Ja, ja..- nie potrafiłam , było to dla mnie trudne, ale wiedziałam ,że muszę.
- Poczekaj zanim coś powiesz. – zaczął.
Cholera! 
- Naprawdę jesteś dla mnie ważna, nie mogę Cię stracić. Zmieniłem się. Pewnie  teraz mi nie wierzysz, ale daj mi szanse. Zrobię wszystko żeby to uratować, bo ja po prostu Cię kocham. – złapał moją twarz w swoje dłonie
Z oczu popłynęły mi zły. To co powiedział, nie spodziewałam się tego. Nie sądziłam ,że usłyszę od niego coś takiego. Ja wiedziałam co zrobię. Byłam tego pewna i nie bałam się już. Wiedziałam, że to wszystko , to wcześniej było po coś. Może właśnie po to  żebym mogła przeżyć tą chwile szczęścia.
- Przepraszam, ja nie mogę na ciebie czekać, nie umiem już  i nie chce. – te słowa skierowałam do niego.
Patrzył na mnie , nie wiedział co się dzieje .
- Co chcesz przez to powiedzieć ?
- To chyba już koniec, dziękuje ci za to wszystko to co  mi dałeś. Przy Tobie moje życie stało się lepsze, ja stałam się lepsza. Ale chyba teraz każde musi iść w swoja stronę.
- Nie, nie możesz. – wtedy zobaczyłam w jego oczach łzy.
Jak to mówią ‘ Kiedy kobieta nie wstydzi rozebrać się przez mężczyzną, to jest jego, ale kiedy mężczyzna płacze przed kobietą, jest jej.’ Stałam tam. Może to wyda się śmieszne i komiczne, ale wtedy płakaliśmy oboje.
- Nie, nie utrudniaj mi tego – mówiłam zapłakanym głosem.
- Nie możesz odejść. – krzyczał. Ale nie był to taki zwykły krzyk, to był  krzyk rozpaczy.
Wtedy pocałowałam go , po raz pierwszy i ostatni , a potem zostawiłam go tam i powoli oddaliłam się nie oglądając za siebie.

czwartek, 26 marca 2015

" Pocałunek na pożegnanie " część trzecia

Szczerze mówiąc rzadko to robił. Rzadko mogłam zobaczyć kolor jego oczu. Dlatego teraz mnie to zdziwiło. 
‘Dlaczego , po co to zrobił ? Czy sytuacja była aż tak poważna i beznadziejna?’ – zastanawiałam się. 
 - No tak, w sumie tak. – w moim głosie była obojętność.
- Wiem ,że jesteś na mnie zła. Wiem też jako to wszystko może wyglądać.- zaczął. 
- Tak? No co ty nie powiesz. – powiedziałam z ironią w głosie. 
Ale on kontynuował dalej.
- Przepraszam cię za to wszystko, nie chciałem tego. 
- Dużo razy już to mówiłeś. Obiecywałeś też wiele, nigdy nie dotrzymałeś słowa. 
- Tak wiem, wiem jak to może wyglądać. 
- Tak ty wiesz wszystko, szkoda ,że robisz i mówisz co innego, że to wszystko są to obietnice bez pokrycia, że to wszystko jest gówno warte. – mówiłam coraz głośniej.
- Spokojnie, proszę cię, daj mi się wytłumaczyć. 
- Powiedziałeś przepraszam, zagłuszyłeś sumienie , a teraz daj mi już spokój. 

Nie wiem dlaczego wtedy to powiedziałam, nie wiem też czemu wtedy też z moich oczu poleciały łzy. Patrzyłam  na niego. A właściwie to nie widziałam jego twarzy, bo tusz to rzęs w połączeniu ze łzami oznacza zaburzenie pola widzenia. W tamtej chwili to nie było jednak ważne. Chciałam żeby sobie poszedł, zostawił mnie . Nawet już obojętne było mi to jak wrócę do domu i to ,że nie mam pojęcia w jakiej części miasta teraz jestem. Prawda była taka ,że przed nim płakałam pierwszy raz. Nie wiedziałam co zrobi. Zwykle opanowany, nienaciskający i wyrozumiały. Nie wiedziałam czy może sobie pójdzie czy będzie stał tam i czekał aż przestane płakać. Ale wtedy zrobił coś co mnie zaskoczyło.
- Nie płacz , nie pozwolę ci płakać z mojego powodu – powiedział i szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie.
Zrozumiałam wtedy jedno. W jego ramionach, przy nim czuje się bezpiecznie. Tylko przy nim mam pewność ,że nic mi się nie stanie. Powoli się uspokajałam. On był lepszy niż melisa, którą mama mi często dawała. Naprawdę. 
Puściłam go.
- Już dobrze ? – zapytał parząc na mnie 
- Tak , chyba tak.
Staliśmy blisko siebie. Wiedziałam ,że nic się nie wydarzy, nie z nim. On był inny. Wiedziałam ,że gdyby zobaczył mnie nagą , że kiedy stanęłabym przy nim bez ubrania on nie patrzyłby na moje ciało. Nie patrzyłby mi w oczy. To był taki typ chłopaka, dlatego wtedy miała pewność, że nic między nami nie będzie.  
Odsunęłam się od niego.
- Wiesz, chyba lepiej będzie jak już pójdę. – co ja do cholery powiedziałam! Pójdzie, tak ciekawe gdzie , nie znam drogi, nie wiem którędy iść. 
- Poczekaj, chce ci coś powiedzieć. – wycedził.
- Tak ? – spojrzałam na niego.
- Postaram sie to zmienić, obiecuje ci. Nie wiem czemu tak się zachowuje, może dlatego ,że  jesteś dla mnie ważna, ważniejsza niż te wszystkie inne dziewczyny. Ty nie jesteś tak jak one, jesteś inna, wyjątkowa. Wiem ,że czasem zachowuje się nie tak jak powinienem, przepraszam.- mówiąc to patrzył mi prosto w oczy. Wiedziałam ,że mówi poważnie, że to wszystko jest prawda.
Patrzyła na niego. Wiedziałam już co muszę zrobić, co powinnam. Właśnie wtedy podjęłam decyzje. 

środa, 25 marca 2015

" Pocałunek na pożegnanie " część druga

- Hej – powiedział
- Yy hej, czego chcesz? – zapytałam z pretensją w głosie. 
- Chce pogadać. 
- Tak, słucham ? 
- Wiesz co , może lepiej się spotkajmy. 
-Spoko – odpowiedziałam z obojętnością 
Umówiliśmy się. Bałam się tego, byłam spanikowana, nie wiedziałam jak mu to wszystko powiedzieć. Nie wiedziałam czy dam rade to zrobić i czy w ogóle ta rozmowa się odbędzie i on dowie się o co mi tak naprawdę chodzi. Miałam jeszcze kilka dni żeby to wszystko przemyśleć, choć tak naprawdę wiedziałam co czuje, wiedziałam kim on dla mnie jest i wiedziałam też jak to wszystko wygląda. 
Minął jeden dzień, potem drugi. Ja niczego nie przemyślałam, nie miałam do tego głowy. Kiedy miałam się z nim spotkać nie było we mnie nerwów, kompletny spokój. 
Szłam pewnym krokiem na przystanek, wsiadłam do autobusu , wsadziłam do uszu słuchawki i dopiero wtedy zaczęłam się zastanawiać co ja tak naprawdę mu powiem. Jak zacznę to rozmowę. Wiedziałam ,że musze to zrobić ja, ponieważ on tego nie zrobi. Nagle uświadomiłam sobie, że to co było dla mnie pozornie łatwe i stało się bez znaczenia okazało się trudne i ważne. Moja podświadomość wiedziała, że coś jest nie tak, że ta relacja nie jest taka jak być powinna, a ja zaś wiedziałam, że nie mogę go stracić , bo to mnie zabije. 
Kiedy zobaczyłam go na przystanku coś zaczęło się dziać ze mną dziwnego. Nie potrafiłam zapanować nad emocjami. Serce mi biło jak szalone, nogi miałam miękkie, a mój mózg, serce miało ochotę na niego nawrzeszczeć, choć bało się tego i nie miało odwagi. 
Zobaczyłam go. Też jak zwykle słuchał muzyki i stał tam, czekał na mnie. Właśnie w tym momencie ogarnęłam mnie panika. Miałam ochotę jechać dalej. Ta moja pozorna odwaga, pewność siebie nagle gdzieś zniknęła. ‘Nie, nie mogę teraz uciec, nie to jest tchórzostwo’ – pomyślałam. Chociaż to chyba było by najlepsze. 
‘Ok, trzeba wziąć się w garść i dokończyć to co się zaczęło.’ – pomyślałam.
Kiedy drzwi autobusu się otworzyły wysiadłam. On spojrzał na mnie, ale w jego oczach widziałam strach, nawet przerażenie. Był inny niż zwykle. Wydawało mi się nawet, że jest mi obcy. 
- Cześć – powiedział cicho. 
- Hej. 
- Gdzie idziemy ? 
- Wiesz, jest mi to obojętne. Chociaż wiesz, w sumie to nie, chodźmy tam gdzie nie będzie ludzi i gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać. –mój głos był cichy mimo tego, co działo się we mnie, w środku głos miałam opanowany. 
- Ok. – odburknął 
Szliśmy w milczeniu. Żadne z nas się nie odezwało. Przez chwile wydawało mi się , że jesteśmy obcymi dla siebie ludźmi. Ludźmi, którzy nie wiedzą nic o sobie, nie mają pojęcia o swoim życiu. Poszliśmy w miejsce, którego nie znałam. Nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Ale w sumie to nic dziwnego i nowego.  Z moją orientacją w terenie, a raczej z jej brakiem potrafię zgubić się nawet na swoim osiedlu. Przez chwile nawet zastanawiałam się, dlaczego tak jest ,że jedni dobrze radzą sobie w terenie, a drudzy zaś nie mają o nim pojęcia. Na chwile mogłam zapomnieć o tej całej sytuacji. Wcześniej kiedy mijaliśmy ludzi zastanawiało mnie czy niektórzy nie widzą się w lustrze ? Przecież chyba nie jest ono takie drogie ? ale doszłam do wniosku ,że chyba jednak tak skoro ludzie czasami wyglądają jak klauny, nie potrafiące się ubrać. 
Z moim myśli nagle wyrwał mnie jego głos. 
- Chyba musimy pogadać – powiedział patrząc mi w oczy. 

wtorek, 24 marca 2015

" Pocałunek na pożegnanie" część pierwsza

Pewnego dnia.. 
To było jedne zdanie, które udało mi się napisać tego dnia. Otworzyłam laptopa z nadzieją, że coś napisze, nawet w głowie miałam już to, o czym chciała powiedzieć, ale kiedy zaczęłam uderzać w klawisze nagle jakbym zapomniałam, a wszystko to co było w mojej  głowie posypało się.  W tle leciała jakaś muzyka,  siedziałam i gapiłam się w ekran komputera. Tak naprawdę nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, tego dnia byłam zła. W sumie od dłuższego czasu chodziłam jakaś nieobecna, zamyślona i momentami wściekła. 
Nagle zadzwonił telefon, na  ekranie pojawił się jakiś obcy numer. Zastanawiałam się czy nacisnąć zieloną słuchawkę, ale w końcu mój  palec dotknął  ekranu . W tle usłyszałam jakiś męski głos. 
- Hej, to ja dzwonie z innego numeru. Co tam u ciebie ? – zapytał 
Co mam zrobić ? Jak się zachować, znowu zachowywać się tak jakbym nie miała do niego o nic żalu, tak jakby to co powiedział mnie nie zabolało, a może wykrzyczeć mu wszystko do słuchawki. W tamtym momencie przemawiały przeze mnie chyba tylko emocje, nie myślałam racjonalnie i w tamtym momencie nie liczyłam się ze swoimi słowami, z tym co mówię. 
- Po co dzwonisz ? – wycedziłam
- Żeby z Tobą porozmawiać. 
- Daruj sobie wiesz, te gadki. 
- Ej , ej o co ci chodzi ? 
- Daj mi spokój, nie dzwoń do mnie, po prostu się odczep , rozumiesz? 
- Co ci się stało ? 
- Ty się mnie pytasz co się stało, sam mi powiedz. – w tamtym momencie krzyczałam 
- Nie wiem , nie rozumiem, przecież wszystko było dobrze – mówi niepewnie 
- Właśnie było, a ja mam dość bycia tym kim dla ciebie jestem – teraz chyba przesadziłam- wstydzisz się mnie czy jak ? 
Zatkało. W słuchawce panowała cisza. 
- Odpowiesz mi ? – wycedziłam 
I nagle usłyszałam sygnał. Wyłączył się. Byłam zła. Nie wiedziałam co zrobić. Trzymałam w ręce telefon i wpatrywałam się w niego. On nigdy się tak nie zachował, nigdy. Co się stało ? 
Wieczorem się nie odezwał. Nie napisał, nie zadzwonił. Na drugi dzień też tego nie zrobił. We mnie gotowała się złość. Bała się ,że coś się skończyło, ale z drugiej strony nie miałam ochoty na niego patrzeć, miałam wręcz poczucie ,że  do nienawidzę, że to co zbudowaliśmy rozsypało się, zwyczajnie. Nie mogłam go stracić, nie mogłam. Za bardzo był dla mnie ważny. Nie oczekiwałam od niego nic, oprócz przyjaźnij, takiej normalniej, bez wstydu, krycia się i bariery, która była między nami. 
Następnego dnia poszłam do szkoły. Minęła go kilka razy, nasze spojrzenia się skrzyżowały.
Co on ukrywa, czemu taki jest , dlaczego tak się zachowuje? Przyjaciółka zapytała mnie kilka razy co się stało , ale ja nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Zaczęłam czuć się winna za to wszystko. 
Może wymagałam do niego zbyt wiele, może zbyt wiele oczekuje i liczę na coś co nie jest możliwe. Ale do cholery ! Wiem kim dla niego jestem i przestałam już na niego czekać, bo wiem, że jest to przyjaźń. Przez głowę przechodziło mi tyle myśl, opcji, które mogą się wydarzyć.
Na żadnej przerwie się nie pojawił, nie przyszedł. Przez kolejne dni też nie zadzwonił, nie napisał. 
Minął tydzień. 
Nagle, pewnego dnia  mój telefon zaczął wibrować. Na ekranie wyświetlił się jego numer. Nogi miałam jak z waty, serce zaczęło bić mi bardzo szybko. Nie wiedziałam co zrobić, byłam spanikowana.  Czekałam jakiś czas w nadziei, że przestanie dzwonić, ale telefon nadal wibrował na stole. Odebrałam.

piątek, 20 marca 2015

'Bolesny moment'

Siemanko ! :D
Dawno mnie tu nie było , chyba z braku czasu . Wybaczcie, postaram się to naprawić i zmobilizować się do pisania , które  pochłania mnóstwo czasu, którego mam ostatnio bardzo mało . Ale postaram się to zmienić.
Dziś widziałam piękne zaćmienie słońca, które gdy na nie spojrzałam mocno , ostrym płomienie raziło mnie w oczy . Nie mogłam długo na nie patrzeć. Moje oczy były na to za słabe.
I tak sobie pomyślałam ,że  tym słońcem jest trochę jak z naszym życiem.
Są dni, że nie mamy już siły. Są takie momenty ,że nie możemy ( tak jak w przypadku słońca ) długo na coś patrzeć i w tym tkwić. Są takie dni , owszem. Dni kiedy potrzebna jest na noc, aby to wszystko sobie przemyśleć , poukładać, aby to wszystko mogło się ułożyć.
Ale zawsze jest gdzieś ta pozytywna myśl ,że to to piękne zaćmienie słońca pojawi się znowu i będzie tak samo piękne. Może ono pojawi się znowu szybciej niż myślimy , a nie za dziesięć lat , tak jak mówią ludzie, naukowcy , którzy nad tym wszystkim czuwają. Dzięki takim myślą, wierze i nadziei potrafimy normalnie funkcjonować, wstać rano i zająć się tą codziennością. Są jeszcze przecież obok nas ludzie, którzy wierzą w nas, w nasze życie.

Więc może to piękne słoneczko ( piękne, dobre i szczęśliwe życie )  pojawi się szybciej niż nam się wydaje , niż wszyscy zapowiadają ?
Wierzysz w to ? Bo ja tak. Przecież jest tyle wspomnień, chwil, ludzi , dni , którzy dają nam siłę.
Mimo tego wszystkiego złego , jest jeszcze przecież dobro , miłość , która mimo wszystko ten cały świat, to bagno trzyma. I to jest najważniejsze.
Dlatego nie poddawaj się jak coś idzie źle, przecież to słońce jeszcze się pojawi potrzebna jest tylko wiara w to. Musisz uwierzyć. Bo wierz mi , Bóg ma dla Ciebie lepszy plan niż ty sam. To co czasami wydaje się nie do naprawienie , wydaję się beznadzieje wcale może takie nie być i może spotkać Cię coś lepszego niż to co masz, czy miałeś teraz . A jeśli Twoim zdaniem masz wszystko to ciesz się z tego i spraw by trwało zawsze bez względu na problemy , które napotykasz po drodze.
Bo przecież zawsze jest ktoś kto nad Tobą czuwa i nie pozwoli Ci przestać wierzyć.

A więc głowa do góry i wierz ,że to zaćmienie słońca , które dziś widziałeś/ widziałaś się pojawi ! Bo każdy ma szanse na to ,żeby zobaczyć piękno , nie raz , nie dwa, ale milion razy.