- Hej –
powiedział
- Yy hej, czego chcesz? – zapytałam z pretensją w głosie.
- Chce pogadać.
- Tak, słucham ?
- Wiesz co , może lepiej się spotkajmy.
-Spoko – odpowiedziałam z obojętnością
Umówiliśmy się. Bałam się tego, byłam spanikowana, nie wiedziałam jak mu to
wszystko powiedzieć. Nie wiedziałam czy dam rade to zrobić i czy w ogóle ta
rozmowa się odbędzie i on dowie się o co mi tak naprawdę chodzi. Miałam jeszcze
kilka dni żeby to wszystko przemyśleć, choć tak naprawdę wiedziałam co czuje,
wiedziałam kim on dla mnie jest i wiedziałam też jak to wszystko wygląda.
Minął jeden dzień, potem drugi. Ja niczego nie przemyślałam, nie miałam do tego
głowy. Kiedy miałam się z nim spotkać nie było we mnie nerwów, kompletny
spokój.
Szłam pewnym krokiem na przystanek, wsiadłam do autobusu , wsadziłam do uszu
słuchawki i dopiero wtedy zaczęłam się zastanawiać co ja tak naprawdę mu
powiem. Jak zacznę to rozmowę. Wiedziałam ,że musze to zrobić ja, ponieważ on
tego nie zrobi. Nagle uświadomiłam sobie, że to co było dla mnie pozornie łatwe
i stało się bez znaczenia okazało się trudne i ważne. Moja podświadomość
wiedziała, że coś jest nie tak, że ta relacja nie jest taka jak być powinna, a
ja zaś wiedziałam, że nie mogę go stracić , bo to mnie zabije.
Kiedy zobaczyłam go na przystanku coś zaczęło się dziać ze mną dziwnego. Nie
potrafiłam zapanować nad emocjami. Serce mi biło jak szalone, nogi miałam
miękkie, a mój mózg, serce miało ochotę na niego nawrzeszczeć, choć bało się
tego i nie miało odwagi.
Zobaczyłam go. Też jak zwykle słuchał muzyki i stał tam, czekał na mnie.
Właśnie w tym momencie ogarnęłam mnie panika. Miałam ochotę jechać dalej. Ta
moja pozorna odwaga, pewność siebie nagle gdzieś zniknęła. ‘Nie, nie mogę teraz
uciec, nie to jest tchórzostwo’ – pomyślałam. Chociaż to chyba było by
najlepsze.
‘Ok, trzeba wziąć się w garść i dokończyć to co się zaczęło.’ – pomyślałam.
Kiedy drzwi autobusu się otworzyły wysiadłam. On spojrzał na mnie, ale w jego
oczach widziałam strach, nawet przerażenie. Był inny niż zwykle. Wydawało mi
się nawet, że jest mi obcy.
- Cześć – powiedział cicho.
- Hej.
- Gdzie idziemy ?
- Wiesz, jest mi to obojętne. Chociaż wiesz, w sumie to nie, chodźmy tam gdzie
nie będzie ludzi i gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać. –mój głos był
cichy mimo tego, co działo się we mnie, w środku głos miałam opanowany.
- Ok. – odburknął
Szliśmy w milczeniu. Żadne z nas się nie odezwało. Przez chwile wydawało mi się
, że jesteśmy obcymi dla siebie ludźmi. Ludźmi, którzy nie wiedzą nic o sobie,
nie mają pojęcia o swoim życiu. Poszliśmy w miejsce, którego nie znałam. Nie
miałam pojęcia o jego istnieniu. Ale w sumie to nic dziwnego i nowego. Z
moją orientacją w terenie, a raczej z jej brakiem potrafię zgubić się nawet na
swoim osiedlu. Przez chwile nawet zastanawiałam się, dlaczego tak jest ,że
jedni dobrze radzą sobie w terenie, a drudzy zaś nie mają o nim pojęcia. Na
chwile mogłam zapomnieć o tej całej sytuacji. Wcześniej kiedy mijaliśmy ludzi
zastanawiało mnie czy niektórzy nie widzą się w lustrze ? Przecież chyba nie
jest ono takie drogie ? ale doszłam do wniosku ,że chyba jednak tak skoro ludzie
czasami wyglądają jak klauny, nie potrafiące się ubrać.
Z moim myśli nagle wyrwał mnie jego głos.
- Chyba musimy pogadać – powiedział patrząc mi w oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz