Pewnego
dnia..
To było jedne zdanie, które udało mi się napisać tego dnia. Otworzyłam laptopa
z nadzieją, że coś napisze, nawet w głowie miałam już to, o czym chciała
powiedzieć, ale kiedy zaczęłam uderzać w klawisze nagle jakbym zapomniałam, a
wszystko to co było w mojej głowie posypało się. W tle leciała
jakaś muzyka, siedziałam i gapiłam się w ekran komputera. Tak naprawdę
nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, tego dnia byłam zła. W sumie od dłuższego
czasu chodziłam jakaś nieobecna, zamyślona i momentami wściekła.
Nagle zadzwonił telefon, na ekranie pojawił się jakiś obcy numer.
Zastanawiałam się czy nacisnąć zieloną słuchawkę, ale w końcu mój palec
dotknął ekranu . W tle usłyszałam jakiś męski głos.
- Hej, to ja dzwonie z innego numeru. Co tam u ciebie ? – zapytał
Co mam zrobić ? Jak się zachować, znowu zachowywać się tak jakbym nie miała do
niego o nic żalu, tak jakby to co powiedział mnie nie zabolało, a może
wykrzyczeć mu wszystko do słuchawki. W tamtym momencie przemawiały przeze mnie
chyba tylko emocje, nie myślałam racjonalnie i w tamtym momencie nie liczyłam
się ze swoimi słowami, z tym co mówię.
- Po co dzwonisz ? – wycedziłam
- Żeby z Tobą porozmawiać.
- Daruj sobie wiesz, te gadki.
- Ej , ej o co ci chodzi ?
- Daj mi spokój, nie dzwoń do mnie, po prostu się odczep , rozumiesz?
- Co ci się stało ?
- Ty się mnie pytasz co się stało, sam mi powiedz. – w tamtym momencie
krzyczałam
- Nie wiem , nie rozumiem, przecież wszystko było dobrze – mówi niepewnie
- Właśnie było, a ja mam dość bycia tym kim dla ciebie jestem – teraz chyba
przesadziłam- wstydzisz się mnie czy jak ?
Zatkało. W słuchawce panowała cisza.
- Odpowiesz mi ? – wycedziłam
I nagle usłyszałam sygnał. Wyłączył się. Byłam zła. Nie wiedziałam co zrobić.
Trzymałam w ręce telefon i wpatrywałam się w niego. On nigdy się tak nie
zachował, nigdy. Co się stało ?
Wieczorem się nie odezwał. Nie napisał, nie zadzwonił. Na drugi dzień też tego
nie zrobił. We mnie gotowała się złość. Bała się ,że coś się skończyło, ale z
drugiej strony nie miałam ochoty na niego patrzeć, miałam wręcz poczucie
,że do nienawidzę, że to co zbudowaliśmy rozsypało się, zwyczajnie. Nie
mogłam go stracić, nie mogłam. Za bardzo był dla mnie ważny. Nie oczekiwałam od
niego nic, oprócz przyjaźnij, takiej normalniej, bez wstydu, krycia się i
bariery, która była między nami.
Następnego dnia poszłam do szkoły. Minęła go kilka razy, nasze spojrzenia się
skrzyżowały.
Co on ukrywa, czemu taki jest , dlaczego tak się zachowuje? Przyjaciółka
zapytała mnie kilka razy co się stało , ale ja nie miałam ochoty o tym
rozmawiać. Zaczęłam czuć się winna za to wszystko.
Może wymagałam do niego zbyt wiele, może zbyt wiele oczekuje i liczę na coś co
nie jest możliwe. Ale do cholery ! Wiem kim dla niego jestem i przestałam już na
niego czekać, bo wiem, że jest to przyjaźń. Przez głowę przechodziło mi tyle
myśl, opcji, które mogą się wydarzyć.
Na żadnej przerwie się nie pojawił, nie przyszedł. Przez kolejne dni też nie
zadzwonił, nie napisał.
Minął tydzień.
Nagle, pewnego dnia mój telefon zaczął wibrować. Na ekranie wyświetlił
się jego numer. Nogi miałam jak z waty, serce zaczęło bić mi bardzo szybko. Nie
wiedziałam co zrobić, byłam spanikowana. Czekałam jakiś czas w nadziei,
że przestanie dzwonić, ale telefon nadal wibrował na stole. Odebrałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz